Przejdź do głównej treści strony
Invest in Lubań
25-06-2017

Lubanianie lubanianom, znani i lubiani, ale też nowy akcent na scenie muzycznej – Ci którzy w sobotę odwiedzili amfiteatr, wiedzą o co chodzi.

Kiedy już opadły emocje po piątkowych atrakcjach wokalnych amfiteatr ponownie wypełnili lubanianie i przyjezdni spragnieni nowych wrażeń. Na dobry początek organizatorzy zadbali o najmłodszych. Widowisko dla dzieci „Przygody foczki akrobatki” pozwoliło widzom posmakować cyrkowego świata i zebrało gromkie oklaski. Następnie na scenie pojawił się lubański zespół Bazalt.

Lokalny artysta wie najlepiej czego słuchają jego rodacy, dlatego dobór repertuaru w postaci znanych i lubianych coverów skutecznie rozruszał towarzystwo. Po rockowym klimacie sceną zawładnęła wokalistka, która również może się pochwalić lubańskimi korzeniami. KEstrella z zespołem, a właściwie Wioleta Kowalczyk pokazała potęgę głosu w akompaniamencie skrzypcowo-gitarowych dźwięków. Było więc nieco symfonicznie i nieco rockowo zarazem. Mix muzyki popowo-rockowej z domieszką gotyku niósł się po Kamiennej Górze, a do występu przygotowywała się grupa znana szerszej publiczności ze szklanego ekranu.

GooseBumps udowodnili w lubańskim amfiteatrze, że pozytywne recenzje na ich temat są w pełni trafione. Sześciu niezwykle utalentowanych chłopaków wniosło do lubańskiej imprezy powiew świeżości, bowiem czegoś takiego nasza widownia jeszcze nie widziała. Bez instrumentów i zbędnych kabli dali występ, który Lubań zapamięta na długo. Beatbox, czyli naśladowanie głosem rytmów i dźwięków zachwycił zgromadzonych. Co niektórzy próżno szukali perkusji na scenie, niedowierzając, że takie dźwięki to dla sekstetu naprawdę nic trudnego. Okazuje się, że występ a capella może poruszyć, a przy tym nieźle rozbujać publiczność. O tych sześciu mistrzach w swoim fachu usłyszymy zapewne jeszcze nie raz.

Mocno rozgrzani słuchacze, a zwłaszcza płeć piękna z niecierpliwością wyglądała kolejnej gwiazdy, jaką był zdobywający coraz większą popularność Adam Stachowiak z zespołem. Żeński pisk niósł się falami, oklaski przyćmiły ptasi śpiew, a młodzieniec skutecznie zagrzewał lubanian do zabawy. Szybsze kawałki pozwalały się poruszać, a te bardziej liryczne wyciskały tu i ówdzie łzy. Adam transmitował część występu na żywo, dając możliwość przyłączenia się do Lawy tym, którzy nie mogli przybyć. Wokalista miał niesamowity kontakt z publicznością i chyba sam również dobrze się bawił, ponieważ nie omieszkał podziękować Lubaniowi za wyjątkowy wieczór. 

Lepszego supportu nie mogła sobie wymarzyć gwiazda wieczoru - zespół Boys. Tej grupy nie trzeba przedstawiać, to legenda polskiej muzyki tanecznej. Amfiteatr niemal pękał w szwach, a Marcin Miller mógł chwilami odpocząć, bo publiczność znała wszystkie przeboje zespołu i pomagała wokaliście. Można było pośpiewać, można było potańczyć, można by powtórzyć jeszcze ten niezapomniany drugi dzień lubańskiej Lawy.

(ŁCR)
Nasza witryna wykorzystuje pliki cookies, m.in. w celach statystycznych. Jeżeli nie chcesz, by były one zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Więcej na ten temat...